Moja pierwsza wizyta w Bydgoszczy zaczęła się niepozornie i spontanicznie. Wraz z Kasią postanowiliśmy pojechać autostopem, aby zaoszczędzić na bilecie oraz na czasie. Przed godziną 10:00 w mgnieniu oka samochód zatrzymał się na wylocie z Tczewa w stronę Łodzi. Podróż przebiegła dość łagodnie, kierowca okazał się miłym człowiekiem i opowiadał przeróżne historię, co sprawiało, że czas szybko mijał. Przed godziną 13 byliśmy już na miejscu. Pożegnaliśmy kierowcę i zmierzyliśmy ku centrum miasta.
Obrzeża Bydgoszczy jak na mój gust są dość paskudne, brakuje wyremontowanych kamienic, które od razu dodałyby uroku całemu otoczeniu. Sama starówka jest dość ładna, a wyspa młyńska polecania każdemu turyście.
Oczywiście nie można pominąć tego, iż Bydgoszcz słynie z cukierni Sowa, która serwuje przepyszne ciasta oraz lody, warto się tam wybrać.
Po skosztowaniu wyrobów cukierniczych odwiedziłem Katedrę św. Marcina i Mikołaja. Znajduje się ona przy ulicy Farnej. Budynek od zewnątrz nie pokazuje swojego uroku co w środku. Myślę, że każdy odwiedzający miasto powinien chociaż na chwilę wstąpić do środka.
Kiedy skończyłem już podziwiać wnętrze Katedry poszedłem na Wyspę Młyńską, miejsce rekreacji mieszkańców Bydgoszczy i okolic, urokliwe miejsce, strzał w 10 dla miejscowej rekreacji. Widać z niej specyficzny budynek opery, która znajduję się zaraz po przejściu mostu z kłódkami. Atrakcją turystyczną również jest rejs stateczkiem po wodach Brdy.
Opuściwszy Bydgoszcz odwiedziłem jeszcze Jezioro Wierzchucińskie, które znajduje się niedaleko miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz